środa, 1 maja 2013

"Ja, anielica" - Katarzyna Berenika Miszczuk

Na samym początku chciałam wszystkich poprosić. Jest początek miesiąca i zazwyczaj blogerzy dodają podsumowanie, lecz ja niestety tego nie zrobię. Dlaczego? Po prostu nie pamiętam jakie książki przeczytałam w kwietniu, a jakie w marcu. Od dzisiaj zacznę je sobie zapisywać i na pewno następne podsumowanie już się pojawi. Życzę wszystkim udanej majówki! :) A teraz recenzja.


Tytuł: Ja, anielica
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Ilość stron: 384
Wydawnictwo: W.A.B
Rok wydania: 2011
Moja ocena: 6/10

Wiktoria wiedzie normalne życie u boku Piotrka. Bez żadnych diabłów, demonów, piekła ani intryg. Nie pamięta tamtego świata, lecz czy na długo?
Pewnego dnia bohaterka spotka na swej drodze bardzo przystojnego nieznajomego, który wręcza jej malutkie, zielone jabłuszko. Wiki, nie podejrzewając żadnego podstępu, dzieli się nim z Piotrkiem. Nagły ból i zawroty głowy nie pozwalają jej oddychać. Wiki powoli odzyskuje pamięć i ponownie zostaje obdarowana mocą diabelską. Ale tym razem nie tylko ona. Ukochany też ją ma. Spogląda na niego i już wie, Monika wychodząca przed chwilą z jego mieszkania to nie był przypadek. Piotrek ją zdradził. Zraniona ucieka. Nieznajomym, który przywrócił jej moc był nie kto inny jak Beleth. Przystojny, arogancki diabeł. Cóż on mógł chcieć znowu od Wiktorii? Na pewno nie odwiedził jej bez powodu. Może i wyznał jej miłość, ale Beleth tak naprawdę kochał tylko siebie. No i miała rację. Azazel wraz z Belethem potrzebowali od byłej diablicy pomocy. Chcieli aby stworzyła im skrzydła. Czy Wiktoria zgodzi się im pomóc i czy nie wpakuje się znowu w jakieś kłopoty? Tego dowiecie się czytając „Ja, anielica” Katarzyny Bereniki Miszczuk.

Wiktoria to zwykła dziewczyna obdarzona Iskrą Bożą. Niestety jest bardzo naiwną i uległą kobietą. Nie umie podejmować własnych decyzji i co najgorsza ponownie zaufała diabłom, jakby zapominając, co ją od nich spotkało. Czy to dobrze? Oczywiście, że nie. Przecież to diabły! Po raz kolejny spotykam się z bohaterką bardzo naiwną i głupiutką, która wierzy w każde słowo, którym zostanie obdarzona. Dosłownie jak dziecko.
Piotrek wydaje się postacią bardzo bezbarwną w tej powieści. Pomimo że był to ukochany Weroniki, jakoś niezbyt się do niego przywiązałam. Bardziej podobał mi się Belteh, chociaż także miał wiele wad. Nie był oryginalny. Zupełnie jakby autorka wyciągnęła go z innej powieści i przeniosła do swojej. Żadna z postaci tak naprawdę  nie jest interesująca. Czasami jednak były momenty, kiedy bohaterowie mi się podobali. Niezbyt często, ale się zdarzało.

„Ja, anielica” to druga część przygód Weroniki, Piotrka i Beletha. Zapewne zastanawiacie się, dlaczego nie dodaję recenzji pierwszej części, lecz drugiej. Niestety „Ja, diablica” czytałam dość dawno, a nie mam zamiaru znowu jej sobie przypominać. Co dziwne wiem, że podobała mi się, ale teraz czytając „anielicę”, nie byłam już taka zachwycona.

Niebo i piekło w powieści były ukazane dość charakterystycznie. Niebo jak to w niebie, bram strzeże św. Piotr. Są piękne budynki i każdy ma swój dom. Tak, Arkadia wygląda jak zwykły świat, lecz bez ciemnych, rażących kolorów, elektryki (wszystko napędzane jest mocą anielską) czy wandali. Każdy tam ufa każdemu i nie stroni od serdeczności. Zaś piekło jest trochę bardziej piekielnie. Alkohol, narkotyki i prostytutki to codzienność. Wygląda ono trochę jak Wybrzeże Śródziemnomorskie. Chyba każdy chciałby mieszkać w takim miejscu, lecz czy na pewno?
To jedna z niewielu rzeczy, które podobały mi się w tej książce. Chociaż aż tak źle nie było. Fabuła niczym się nie wyróżniała. Jedna dziewczyna, dwóch mężczyzn, którzy walczą o serce najdroższej, a pomiędzy tym wszystkim intrygi, dobro i zło. Nic nadzwyczajnego.
Niektóre momenty jednak były bardzo ciekawe i na pewno zabawne. Nie raz sama buzia mi się uśmiechała.

Język, którym posługuje się autorka jest dość przyjemny, lecz czasami miałam wrażenie, że pisała to jakaś nastolatka, która niezbyt wiele wie o pisaniu. Dość dużo opisów, które miałam ochotę czasami wręcz ominąć i tak w sumie robiłam. Niektóre wątki były wręcz zbędne. Spowalniały fabułę i po prostu denerwowały czytelnika. Ogólnie całość czytałam dość długo i naprawdę szło mi to opornie.
Na plus oceniam jednak bardzo krótkie rozdziały. Nie przeciągały się i książkę można było przerwać w każdej chwili.

„Ja, anielica” to książka dla fanów polskiego paranormalnego romansu. Pomimo że ostatnio zaczęłam doceniać polskich autorów, nie spodobał mi się styl Pani Miszczuk i raczej nie sięgnę po inne jej powieści.

PODSUMOWANIE

Zalety:
- lekka historia
- dobry pomysł na fabułę
- ładna, pomysłowa okładka
- krótkie rozdziały

Wady:
- bezbarwni bohaterowie
- naiwność głównej bohaterki
- dużo opisów
- nudnawy wątek miłosny


„ - Tak – powiedział dumny, idąc korytarzem. - Zdobycie niektórych z nich graniczyło niemal z cudem i było bardzo ciężkim zadaniem.
- Ciężkim? - dociekałam.
- Och tak. Ledwo przeżyłem.
- A w jaki sposób zdobyłeś podwiązkę prostytutki?”

12 komentarzy:

  1. Nie czytałam jeszcze pierwszej części, więc trudno wypowiedzieć mi się na temat "Ja, anielica", ale ogółem jakoś nie mam ochoty zagłębić się w fabule ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, czy sięgnę nawet po pierwszą część, z polskimi autorami paranormal romance jeszcze sie nie spotkałam, a więc pierwsze spotkanie musi to być strzał w dziesiątkę ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli masz ochotę na coś takiego to polecam Arisjański Fiolet. Cisza autorki Poli Pane. Jest to debiutancka książka, ale myślę, że Ci się spodoba. :)

      Usuń
  3. Ja z tym podsumowaniem mam tak samo i też sobie obiecałam,ze od maja będę zapisywać tytuły przeczytanych książek:)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Ja, diablica" podobała mi się bardzo, natomiast drugą część pożyczyła mi koleżanka, więc wypadałoby wziąć się za tę pozycję w końcu. Mam nadzieję, że spodoba mi się tak, jak pierwszaczęść. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj, może akurat Tobie się spodoba. :)

      Usuń
  5. Czyli takie romansidło???:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, wątek miłosny nie jest głównym wątkiem, ale jakoś był on i go nie było.

      Usuń
  6. Mam ochotę na nią już od dawna:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też nie robię podsumowań (ani stosików) i nie czuję się przez to gorsza. Ty też nie masz za co przepraszać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to dobrze. ;) Jednak następnym razem już się postaram. :D

      Usuń

Dziękuję serdecznie za komentarze! Bardzo wiele one dla mnie znaczą, więc jeśli czytasz, zostaw coś po sobie. Dla Ciebie to nic wielkiego, a dla mnie radość na cały dzień. :)
Jeśli ktoś by chciał zareklamować swojego bloga - proszę bardzo. Zrób to jednak tylko raz. Na pewno wejdę, skomentuję i zaobserwuję. :)