wtorek, 16 grudnia 2014

"Księga Portali" Laura Gallego


"KSIĘGA PORTALI"





"Nie istnieją granice dla tych, którzy nie boją się ich przekraczać"


Tabit to jeden z najlepszych studentów Akademii Portali. Kiedy jaką swoją pracę dyplomową dostaje zlecenie namalowania portalu w dalekiej Uskii, nie jest w stanie przewidzieć, że został zaplątany w pewne tajemnice, o których nie wie nawet akademia. Nic co się dzieje, nie jest przypadkowe. Pewnego dnia znika jeden z najwybitniejszych i najbardziej zwariowanych mistrzów akademii i wraz z jego asystentką Caliandrą, Tabit wyrusza na jego poszukiwania. Niestety po drodze czekają ich mnóstwo przygód. Tych dobrych jak i złych.

Jedyne czego nie mogę powiedzieć o „Akademii Portali” autorstwa Laury Gallego to to, że jest nudna. Akcja rozwija się w dość średnim tempie, jak na fantastykę przystało (przynajmniej tak mi się wydaje) i z każdą stroną coraz lepiej poznajemy wszystkich bohaterów książki. A jest ich naprawdę sporo.

Zaczynając od Tabita. Mądry, porządny i rozważny chłopak. Nie w głowie mu rozrywki czy miłostki. Większość czasu spędza nad książkami. Najlepszy student akademii. Niestety to nie on wygrywa konkurs na asystenta mistrza Belbana. Pomimo, że jego praca była najlepsza asystentem mistrza został nie kto inny jak Cali. Dziewczyna z którą Tabit od zawsze rywalizował. A co dziwniejsze Caliandra nawet nie przykłada się do nauki. Kieruje się jedynie intuicją i to jest jej największa zaleta. Więc kiedy połączy się nauka z uczuciem może powstać naprawdę niezła mieszanka.

Wspominałam, że bohaterów jest naprawdę dużo. Bo to prawda. Każdy poznany osobnik odrywa jakąś rolę w całej historii oraz różni się całkowicie od pozostałych. Bogacz, biedak, rolnik, strażnik, mistrz. Tak wiele ich dzieli, ale jednocześnie łączy. Chęć poznania prawdy, która później przemienia się w coś silniejszego. A co najlepsze z łatwością można poczuć do nich sympatię i to prawdziwą. Tak jakby istnieli naprawdę i kiedy zakończyłam swoją przygodę z tą książką było mi naprawdę smutno. Czułam się tak jakbym miała się już nigdy nie zobaczyć z moimi najlepszymi przyjaciółmi.

Cóż… nie jestem wielką fanką fantastyki. Zawsze wolałam wybrać jakieś jej odłamy czy zupełnie inny gatunek, więc kiedy książka trafiła do mnie przez pomyłkę… nie byłam zachwycona. Ale pomyślałam, „co mi tam, można spróbować”. I nie żałuje. Wręcz przeciwnie. Gdyby powstały kolejne części na pewno bym je zakupiła oraz ponownie zanurzyła się w świat portali czy innych wymiarów…

A jeśli chodzi o fabułę to wydaje mi się dość oryginalna. Nie jestem pewna czy w fantastyce powszechnym motywem są portale, ale przynajmniej nie grają one pierwsze skrzypce w danej książce. Tego właśnie potrzebowałam. Oderwać się od codziennych schematów.
Jedyne do czego mogę się przyczepić to długość rozdziałów. Jak dla mnie były one zbyt rozciągnięte i można było je bardziej podzielić. Tyle na ten temat.

Język autorki jest bardzo przystępny oraz lekki, co bardzo ułatwia czytanie i wyobrażenie sobie całego świata. Bo podróżowanie portalami nie jest łatwe. Tak samo jak ich namalowanie. Nie każdy może to zrobić. Istnieje pewien podział, który z czasem chyba będzie musiał zaniknąć…
Oczywiście jeśli chodzi o okładkę to nie oddaje ona całego uroku książki. Jest to tylko minimalny zarys tego, co możecie spotkać jeśli skusicie znaleźć się w świecie magii, poświęcenia oraz przyjaźni.
 
Pamiętaj, nie ufaj nikomu. Każdy może być Niewidzialnym… nawet Ty. 



Za książkę serdecznie dziękuje wydawnictwu DREAMS!