Tytuł oryginału: July's People
Autor: Nadine Gordimer
Ilość stron: 208
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Rok wydania: 2013
Moja ocena: -3/6
Rodzina Smalesów jest zmuszona uciekać z rodzinnego domu. Wyruszają
do małej wioski swojego służącego Julya. July słabo mówi po
angielsku, ale jest bardzo posłuszny i oddany swoim chlebodawcom,
lecz jednocześnie skryty. Tak naprawdę Smalsowie nic o nim nie
wiedzą, a prawdy mogą dowiedzieć się w najmniej oczekiwanym
momencie. Na początku Maureen zauważa kilka rzeczy, które kiedyś
zaginęły z jej domu. Później w posiadaniu Julyego znajdują się
kluczyki do ich samochodu, lecz najgorsze jest to, że zniknęła
także broń trzymana przez Bama.
Życie Samlesów jest
piękne. Duży dom, dobra praca i dużo pieniędzy. Niestety
mieszkają w mieście, w którym od pewnego czasu jest coraz więcej
zamieszek. Zmuszeni są uciekać i nie wiedzą, co może ich czekać
później. Dzieci mogą zachorować na malarię, nie mają gdzie spać
i co najgorsze psują się relacje pomiędzy małżonkami. Dopiero w
trudnych chwilach można się przekonać, czy ich miłość jest
silna. Czy przetrwają trudny dla nich okres?
Zacznę od tego, że
oczekiwałam chyba czegoś innego. Nie znaczy to oczywiście, że
książka jest zła, ale chyba nie przypadła mi do gustu.
Oczekiwałam więcej emocji i akcji, a tego nie znalazłam. Jedno
mogę powiedzieć na pewno. Książka nie jest przewidywalna. Nigdy
nie wiesz, co się wydarzy.
Na początku trochę
ciężko mi było się połapać. Pojęcia „czarny” itp. ciągle
mnie myliły. Czy July był Afrykańczykiem, czy Hindusem? Były
momenty, że nie rozumiałam danej sceny. Autorka przedstawiła Jula
jako słabo mówiącego po angielsku i w ten sposób budowała
dialogi, ale przecież nie dla każdego może to być zrozumiałe.
Musiałam chwilę się zastanowić, by wiedzieć, co July miał na
myśli. Pojawiały się także zbędne informacje. Jakie? „ (…)
kiedy wstała i zobaczył jej nagi brzuch oraz brązowe włosy łonowe
pod ściągaczem swetra.” Ja akurat nie potrzebuję takich
informacji, nie wiem jak wy. Przyczepię się jeszcze czcionki. Nie
wiem, co to za rodzaj, ale wolę zdecydowanie zwykłą prostą
czcionkę, nie widzę sensu zmieniania na jakąś inną, bo to nie
doda plusów książce.
„Ludzie Juyla” to
książka, która pokazuje relacje pomiędzy bogatymi a biednymi
ludźmi. Jak i czy w ogóle bogacz poradzi sobie, jeżeli wszystko
straci i nikomu nie może zaufać? Zobaczymy. Czy książkę polecam?
Tak, ale tylko dla osób zainteresowanych taką tematyką. Jeżeli
ktoś był po prostu jej ciekaw (tak jak ja) książka może się nie
spodobać.
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu M!
****
Ostatnio na blogu mały zastój. Przepraszam was bardzo, ale to bardzo. Nawet nie wiecie jak mi brakuje czytania z przyjemności i blogowania, ale sądzę, że w drugiej połowie października powinnam już powrócić. Poczekacie?
Niedługo pół roku bloga! Jeżeli będę miała czas, zorganizuję dla was jakiś konkursik. :)
Nie mój klimat :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie dla mnie
OdpowiedzUsuńNie zainteresowała mnie ta książka. Zresztą mam tak dużo nieprzeczytanych książek na półce, że bez sensu byłoby czytanie książek, które nie wiem czy mi się spodobają...
OdpowiedzUsuńI oczywiście, że poczekamy ;)
I zapraszam na rozdanie u mnie na blogu :)
Jakoś niespecjalnie ciągnie mnie do tej książki.
OdpowiedzUsuńA mi się książka właśnie bardzo podobała:)
OdpowiedzUsuńPoczekamy:)
raczej mnie ta książka nie zaciekawi - trochę nie w moich klimatach :)
OdpowiedzUsuńMiałam w planach tą książkę, ale teraz nie wiem czy się na nią skuszę :)
OdpowiedzUsuńLubię nieprzewidywalne książki, ale tematyka powyższej chyba nie za bardzo do mnie trafia.
OdpowiedzUsuńCałkiem niedawno czytałam dość negatywną recenzje tej książki i widzę, ze ty również nie opiewasz nad nią w zachwytach, dlatego tym razem podziękuję, gdyż nie mam czasu na zwyczajne przeciętniaki z małą dawką emocji i akcji.
OdpowiedzUsuńNiestety tym razem nie dla mnie... Nie widziałam jeszcze żadnej pozytywnej opinii na temat tej książki, a po tej recenzji stwierdzam, że nie warto zawracać sobie nią głowy.
OdpowiedzUsuńTo co ciebie raziło i było nadmiernym opisem...razi i mnie, dodatkowo sama fabuła to nie jest to więc...fajna recenzja ale dziękuje;))
OdpowiedzUsuńMiałam okazj eprzeczytac i musze przyznac, ze pozycja dosc trudna w odbiorze.
OdpowiedzUsuńSkoro średnia, to chyba sobie odpuszczę :) Poszukam czegoś naprawdę dobrego :)
OdpowiedzUsuńHa ha :D Pierwszy raz widzę żeby ktoś czepiał się czcionki, ale super, to nowość. :P Po książkę nie zamierzam sięgać, mi pewnie też by się nie spodobała. :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że poczekamy (ja na pewno)!
U mnie też niedługo pół roku, dokładnie to 9 października, akurat tego dania wypada premiera „Szukając Alaski”. :)
Ja chyba też po tę książkę nie sięgnę. Natomiast sama mam ciągle problemy z czasem, a raczej jego brakiem, więc dokładnie Cię rozumiem:)
OdpowiedzUsuńPoczekamy :D
OdpowiedzUsuńRaczej by mi się nie spodobała, więc chyba odpuszczę.
OdpowiedzUsuńA tak odbiegając od tematu książki to ostatnio coś rzadko się pojawiasz i trochę mi aż brakuje Ciebie w blogosferze :P
Bardzo rzadko. Po prostu nie mam na to czasu. :/ W tym roku mam egzamin i strasznie nas cisną. Do tego dochodzi nawet po 9 lekcji i po prostu nie mam czasu na odwiedzanie blogów ani czytanie książek. :(
Usuń