Tytuł: Ostatnie lato
Tytuł oryginału: L'ultima estate
Autor: Cesarina Vighy
Ilość stron: 163
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Rok wydania: 2011
Moja ocena: 3/6
Cierpienie
to jedno z podstawowych uczuć obecnych w życiu człowieka.
Niektórzy są z tym pogodzeni, a niektórzy nie. Pani Z. jest ciężko
chora i na każdym kroku nie daje nam o tym zapomnieć. Ukazuje
jednak, że bez cierpienia nie dostrzegalibyśmy tych małych dobry
rzeczy. Dla niej było to kuchenne okno, przez które obserwowała
ptaki czy ukochanego kotka.
„Najgłupsze,
co można powiedzieć choremu, to to, że wygląda kwitnąco, że za
bardzo się przejmuje, że każdy ma gorsze dni.”
„Ostatnie
lato” to historia życia głównej bohaterki Pani Z. Kim ona jest?
Szczerze? Momentami miałam wrażenie, że starą zrzędą, która
potrafi tylko narzekać. Nie miała łatwego dzieciństwa. Żyła w
czasach wojennych i biednych. Miała za to kochającego ojca, który
zrobiłby dla niej wszystko. Nie każdy może pochwalić się takim
tatusiem. Niestety ona doceniła to dopiero po jego śmierci. Matka
Amelii (bo tak właściwie Pani Z. się nazywała) nie była już
taka dobra. Jej dzieciństwo nie było kolorowe, a ojciec jednym z
najgorszych, jaki chodził po tym świecie. Próbowała dać Amelii
to, czego sama nie miała i to był błąd, bo Pani Z. nie było
zwykłą dziewczynką. Zawsze odstawała od reszty, samotna, głodna
wiedzy. Gdy dorasta, postanawia pojechać na studia do Rzymu, który
staje się później jej ukochanym domem. Poznaje tam wiele ciekawych
osób, ale i także swojego przyszłego męża, który jest od niej
młodszy o siedem lat. Ludzie nie sądzili, że będą ze sobą
długo, ale oni na przekór całemu światu, przeżyli prawie
czterdzieści lat.
Z
czasem Pani Z. niespodziewanie się przewraca i zdarza się to dość
często. Postanawia z tym iść do lekarza. Niestety ciężko było
wykryć, co było tego przyczyną. Trafiała do różnych neurologów,
ale dopiero szósty odkrył, co jej jest. Stwardnienie boczne
zanikowe. Jest to „jedna z tych chorób, które robią za eliksir
długiego bolesnego życia” mówi Pani Z. Próbuje jednak z tym
walczyć i walczy aż do końca swych ostatnich dni.
„I
tak zostaję strażniczką własnej matki, chodzę spać do
sąsiedniego pokoju, z uchem gotowym wychwycić jej potrzeby. (…) W
ten sposób w rodzinie ludzie stają się wzajemnymi więźniami,
uwikłani w grubą sieć, którą buduje nie wiadomo już nawet –
czy miłość, czy nienawiść.”
Spodziewałam
się czegoś innego po tej książce. Czegoś, co mnie zachwyci i
uwrażliwi, lecz niestety tak nie było. Kompletnie nie rozumiem tej
powieści. Męczyłam się z nią tydzień i jestem szczęśliwa, że
mam ją już za sobą. Jest to niby książka, która ma pokazać, że
w życiu niewiele potrzeba do szczęścia, ale Pani Z. ciągle
narzekała. Jakby się nad sobą użalała. Cała historia jej życia
jest według mnie nudna i nużąca. Trzy razy przy niej zasnęłam.
Nieładnie. Coś jednak w niej jest. Były fragmenty, które były
dość interesujące, a nawet śmieszne. W życiu nie spotkałam
takiego człowieka jak Pani Z. I mam nadzieję, że nie spotkam. Styl
autorki był bardzo skomplikowany. Trzeba było się bardzo wysilić,
by cokolwiek zrozumieć.
Książkę
oceniam na trzy, ale to tylko dlatego, że nie trafiła w mój gust.
Osobom, które lubują się w tematyce smętnej i które lubią sobie
główkować nad znaczeniem historii, może się spodobać. Mnie się
nie podobała i dlatego jej nie polecam.
„W
nocy, gdy płaczę, stara przyjaciółka, która zawsze śpi ze mną
w nogach łóżka, od razu budzi się i przychodzi, by otrzeć się
główką o moje policzki. Jej delikatne pieszczoty przypominają mi
w ciemnościach o obietnicy, jaką na niej wymogłam: 'Nie odejdę
przed tobą'”
***
Kochani, chciałam Wam polecić pewną stronkę internetową "Debiutext". Znajdziecie prawie na niej wszystko - także dział książkowy. :)
Przypominam także o konkursie trwającym do 21 sierpnia. <link>
Przypominam także o konkursie trwającym do 21 sierpnia. <link>
książka nie w moim typie, dlatego tym razem podziękuję
OdpowiedzUsuńhttp://qltura.blogspot.com/
Skutecznie zniechęciłaś mnie do tej książki ;)
OdpowiedzUsuńRaczej odpuszczę, bardzo nie lubię zrzędliwych bohaterów, a taka właśnie wydaję się główna postać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jakoś nie mam ochoty na czytanie tej książki.
OdpowiedzUsuńTeż nie mam teraz ochoty na smętne historie, dlatego podziękuje tej książce.
OdpowiedzUsuńCzytałam i również nie byłam zachwycona.
OdpowiedzUsuńTypowo nie moja tematyka, a widzę, że i tak nie wypada jakoś wybitnie dobrze.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój blog, dlatego otrzymujesz nominację do Liebster Blog Award! Więcej informacji u mnie
OdpowiedzUsuńhttp://subiektywinie.blogspot.com/
Po Twojej recenzji raczej sobie odpuszczę tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Twojego bloga do TVB Award. Zasady nominacji znajdziesz na moim blogu (czytelniaa.blogspot.com) w najnowszym poście.
Pozdrawiam! :)
Książka zdecydowanie nie dla mnie
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie. : )
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie. Myślę, że po przeczytaniu nie urzekłaby mnie tak samo jak Ciebie. Pozdrawiam, Livresland.blogspot.com :*
OdpowiedzUsuńChyba raczej sobie odpuszczę, chociaż kto wie...
OdpowiedzUsuńChyba nie przeczytam... Klimat może być fajny, ale jakoś na razie nie mam ochoty..
OdpowiedzUsuńDość ciekawa, ale niezachwycająca pozycja;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy przeczytam, jakoś nie wydaje mi się by przypadła mi do gustu. ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że wydawnictwo M zaczyna się specjalizować w tego typu książkach i postaciach.
OdpowiedzUsuńBardzo przypadła mi do gustu Twoja recenzja, dlatego też na pewno książka jest na mojej liście "must have" :))
OdpowiedzUsuńDziwne, bo niezbyt pochlebnie się o niej wyraziłam...
UsuńKsiazka nie przypadla mi do gustów, ale moja mama bardoz ją zachwalała ;)
OdpowiedzUsuń