wtorek, 23 lipca 2013

"Ostatnie lato" - Cesarina Vighy

Tytuł: Ostatnie lato
Tytuł oryginału: L'ultima estate
Autor: Cesarina Vighy
Ilość stron: 163
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Rok wydania: 2011
Moja ocena: 3/6

Cierpienie to jedno z podstawowych uczuć obecnych w życiu człowieka. Niektórzy są z tym pogodzeni, a niektórzy nie. Pani Z. jest ciężko chora i na każdym kroku nie daje nam o tym zapomnieć. Ukazuje jednak, że bez cierpienia nie dostrzegalibyśmy tych małych dobry rzeczy. Dla niej było to kuchenne okno, przez które obserwowała ptaki czy ukochanego kotka.


Najgłupsze, co można powiedzieć choremu, to to, że wygląda kwitnąco, że za bardzo się przejmuje, że każdy ma gorsze dni.”


„Ostatnie lato” to historia życia głównej bohaterki Pani Z. Kim ona jest? Szczerze? Momentami miałam wrażenie, że starą zrzędą, która potrafi tylko narzekać. Nie miała łatwego dzieciństwa. Żyła w czasach wojennych i biednych. Miała za to kochającego ojca, który zrobiłby dla niej wszystko. Nie każdy może pochwalić się takim tatusiem. Niestety ona doceniła to dopiero po jego śmierci. Matka Amelii (bo tak właściwie Pani Z. się nazywała) nie była już taka dobra. Jej dzieciństwo nie było kolorowe, a ojciec jednym z najgorszych, jaki chodził po tym świecie. Próbowała dać Amelii to, czego sama nie miała i to był błąd, bo Pani Z. nie było zwykłą dziewczynką. Zawsze odstawała od reszty, samotna, głodna wiedzy. Gdy dorasta, postanawia pojechać na studia do Rzymu, który staje się później jej ukochanym domem. Poznaje tam wiele ciekawych osób, ale i także swojego przyszłego męża, który jest od niej młodszy o siedem lat. Ludzie nie sądzili, że będą ze sobą długo, ale oni na przekór całemu światu, przeżyli prawie czterdzieści lat.

Z czasem Pani Z. niespodziewanie się przewraca i zdarza się to dość często. Postanawia z tym iść do lekarza. Niestety ciężko było wykryć, co było tego przyczyną. Trafiała do różnych neurologów, ale dopiero szósty odkrył, co jej jest. Stwardnienie boczne zanikowe. Jest to „jedna z tych chorób, które robią za eliksir długiego bolesnego życia” mówi Pani Z. Próbuje jednak z tym walczyć i walczy aż do końca swych ostatnich dni.


I tak zostaję strażniczką własnej matki, chodzę spać do sąsiedniego pokoju, z uchem gotowym wychwycić jej potrzeby. (…) W ten sposób w rodzinie ludzie stają się wzajemnymi więźniami, uwikłani w grubą sieć, którą buduje nie wiadomo już nawet – czy miłość, czy nienawiść.”


Spodziewałam się czegoś innego po tej książce. Czegoś, co mnie zachwyci i uwrażliwi, lecz niestety tak nie było. Kompletnie nie rozumiem tej powieści. Męczyłam się z nią tydzień i jestem szczęśliwa, że mam ją już za sobą. Jest to niby książka, która ma pokazać, że w życiu niewiele potrzeba do szczęścia, ale Pani Z. ciągle narzekała. Jakby się nad sobą użalała. Cała historia jej życia jest według mnie nudna i nużąca. Trzy razy przy niej zasnęłam. Nieładnie. Coś jednak w niej jest. Były fragmenty, które były dość interesujące, a nawet śmieszne. W życiu nie spotkałam takiego człowieka jak Pani Z. I mam nadzieję, że nie spotkam. Styl autorki był bardzo skomplikowany. Trzeba było się bardzo wysilić, by cokolwiek zrozumieć.

Książkę oceniam na trzy, ale to tylko dlatego, że nie trafiła w mój gust. Osobom, które lubują się w tematyce smętnej i które lubią sobie główkować nad znaczeniem historii, może się spodobać. Mnie się nie podobała i dlatego jej nie polecam.

W nocy, gdy płaczę, stara przyjaciółka, która zawsze śpi ze mną w nogach łóżka, od razu budzi się i przychodzi, by otrzeć się główką o moje policzki. Jej delikatne pieszczoty przypominają mi w ciemnościach o obietnicy, jaką na niej wymogłam: 'Nie odejdę przed tobą'”


***

Kochani, chciałam Wam polecić pewną stronkę internetową "Debiutext". Znajdziecie prawie na niej wszystko - także dział książkowy. :)

Przypominam także o konkursie trwającym do 21 sierpnia. <link>



20 komentarzy:

  1. książka nie w moim typie, dlatego tym razem podziękuję
    http://qltura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Skutecznie zniechęciłaś mnie do tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej odpuszczę, bardzo nie lubię zrzędliwych bohaterów, a taka właśnie wydaję się główna postać.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie mam ochoty na czytanie tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Też nie mam teraz ochoty na smętne historie, dlatego podziękuje tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam i również nie byłam zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
  7. Typowo nie moja tematyka, a widzę, że i tak nie wypada jakoś wybitnie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi się Twój blog, dlatego otrzymujesz nominację do Liebster Blog Award! Więcej informacji u mnie
    http://subiektywinie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Po Twojej recenzji raczej sobie odpuszczę tę pozycję :)

    Nominowałam Twojego bloga do TVB Award. Zasady nominacji znajdziesz na moim blogu (czytelniaa.blogspot.com) w najnowszym poście.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka zdecydowanie nie dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka raczej nie dla mnie. Myślę, że po przeczytaniu nie urzekłaby mnie tak samo jak Ciebie. Pozdrawiam, Livresland.blogspot.com :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba raczej sobie odpuszczę, chociaż kto wie...

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba nie przeczytam... Klimat może być fajny, ale jakoś na razie nie mam ochoty..

    OdpowiedzUsuń
  14. Dość ciekawa, ale niezachwycająca pozycja;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem czy przeczytam, jakoś nie wydaje mi się by przypadła mi do gustu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Widzę, że wydawnictwo M zaczyna się specjalizować w tego typu książkach i postaciach.

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo przypadła mi do gustu Twoja recenzja, dlatego też na pewno książka jest na mojej liście "must have" :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwne, bo niezbyt pochlebnie się o niej wyraziłam...

      Usuń
  18. Ksiazka nie przypadla mi do gustów, ale moja mama bardoz ją zachwalała ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za komentarze! Bardzo wiele one dla mnie znaczą, więc jeśli czytasz, zostaw coś po sobie. Dla Ciebie to nic wielkiego, a dla mnie radość na cały dzień. :)
Jeśli ktoś by chciał zareklamować swojego bloga - proszę bardzo. Zrób to jednak tylko raz. Na pewno wejdę, skomentuję i zaobserwuję. :)