piątek, 14 czerwca 2013

"Miłość alchemika" - Avery Williams

Tytuł: Miłość alchemika
Tytuł oryginału: The Alchemy of forever
Autor: Avery Williams
Ilość stron: 224
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2013
Moja ocena: 6/10

Każda z kobiet marzy o miłości, która potrafi przetrwać kilka wieków. Niestety w przypadku Seraphiny to się nie sprawdziło. W 1349 roku poznała Cyrusa, pięknego i tajemniczego alchemika. Pewnej nocy Sera zostaje napadnięta, a Cyrus chcąc uratować jej życie, przemienia ją w Wcieloną. Nieśmiertelną. Okazuje się, że wywar, który otrzymała Seraphina, nie jest taki doskonały, jak mogłoby się wydawać. Co kilka lat musi zmieniać ciało. Tak oto przez kolejne wieki u boku Cyrusa przemierza świat. Z czasem okazuje się, że Cyrus się zmienił. Stał się okrutnym i bezwzględnym mężczyzną, który traktuje Sere jak własność. Dziewczyna nie chce dłużej tak żyć i postanawia uciec. Niestety pewien wypadek samochodowy pokrzyżował jej wszystkie plany. Seraphina musi podjąć ważną decyzję. Kontynuować ucieczkę, czy zacząć życie od nowa? A może Noah pomoże jej w wyborze? Ale… czy Cyrus pozwoli jej odjeść?

Avery Williams to pseudonim młodej amerykańskiej pisarki Jessei Hankins. Zadebiutowała w 2012 powieścią „Miłość alchemika” i przemówiła do serc dziewczyn marzących o pięknym ponadczasowym uczuciu. Popularność książki sprawiła, że Avery postanowiła kontynuować opowieść o Serpahinie. *

Serpahina jest osobą bardzo zależną. Od tylu wieków była traktowana jak „księżniczka” przez Cyrusa, że trudno jej cokolwiek zrobić samej. Jest to widoczne w jej czynach. Popełnia błędy, które mogą zagrozić nie tylko jej samej, ale i całej rodzinie, a także przyjaciołom.

W książce pojawia się wątek miłosny. Niestety niezbyt udany. Książka byłaby o niebo lepsza bez niego. Jest on całkowicie zbędny. Sądzę, że autorka próbowała stworzyć coś na siłę, ale niestety jej się to nie udało. Ogółem historia jest dość ciekawa. Pani William wprowadziła kilka ciekawych wątków, co powieści dodało tylko trochę oryginalności. Cała akcja, jak dla mnie, toczy się zbyt szybko. Niektóre wątki nie zostały dostatecznie ukończone. Co do bohaterów... także nie było żadnej rewelacji. Z żadnym się nie zżyłam i każdy był nijaki. Byli zbyt nudnawi i momentami nawet po prostu głupi. W powieść nie mogłam się nawet wczuć. Każdy straszniejszy moment, który powinien wywołać oburzenie, zaskoczenie bądź strach... nic nie czułam. Czytałam, bo czytałam. Tak od niechcenia.

"Małżeństwo w wykonaniu Wcielonych nabierało nowego znaczenia. "Dopóki śmierć nas nie rozłączy" - to przysięga, której wagę niewielu śmiertelników potrafi docenić tak jak my".

Język autorki jest oczywiście potoczny oraz prosty, jak to przystało na powieść typu paranormal romance. Niestety jestem trochę zawiedziona, ponieważ jest to trylogia. W ostatnich czasach autorzy próbują na siłę rozciągać swoje powieści, chociaż nie zawsze jest to dobre rozwiązanie.

„Miłość alchemika” autorstwa Avery Williams to kolejne miłe czytadło, które nie jest warte zapamiętania. Książkę czytało mi się naprawdę miło, ale nie jest to wybitna powieść, która mnie zaintrygowała. 
 
Czuję, że Cyrus jest wszędzie, gdziekolwiek się obrócę i przewiduje każdy mój ruch. A ja nie mogę przegrać tej gry.”


Książka bierze udział w wyzwaniu:

 * informacja pochodzi z okładki książki

20 komentarzy:

  1. Zgadzam się z Tobą, ostatnio sama czytałam taką trylogię gdzie akcja była do granic możliwości rozciągnieta? Po co ? Bo "napisałam trylogię" brzmi lepiej? Nie rozumiem współczesnych autorów.
    Po książkę może sięgnę, jednak nie teraz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie się zapowiada. Trochę fantastyki na tle XIV wieku :) na wakacje idealna. zapraszam na codzeinną dawkę kultury http://qltura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zainteresowała mnie, ale nie oczekuję od niej wiele. Może niedługo po nią sięgnę.

    Zapraszam do siebie: in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli trafi w moje ręce to przeczytam, a jeśli nie, to cóż... nie będę jej szukać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Może kiedyś się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczęłam tą książkę ale nie dałam rady jej skończyć, teamatyka do mnie nie trafiła ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Po przeczytaniu fabuły stwierdziłam ze może być to dobra książka. Jednak gdy zapoznałam się z Twoją opinią stwwierdziłam ze nie jest to książka dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Skoro twoim zdaniem to kolejne miłe czytadło, które nie jest warte zapamiętania, to chyba jednak tym razem spasuje, ponieważ mam już pokaźny stosik innych książek do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam podobne odczucia do opisanych prze Ciebie, ale ja oceniłam ją dużo niżej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dobrze, że spojrzałaś na ocenę. Musiałam się pomylić, bo daję jej 6 a nie 7/10. :D

      Usuń
  10. Nie, nie i jeszcze raz nie. Tą książkę oceniłam znacznie gorzej. Ale zależy kto co lubi, dla mnie to była katorga:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja mam ją na półce, ale raczej spasuję.

    OdpowiedzUsuń
  12. Obecnie nie mam ochoty na takie przeciętne czytadła. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Recenzja dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę"
    serdecznie pozdrawiam
    Miłośniczka Książek

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak na razie nie mam czasu na takie pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  15. Szkoda, że nie jest ona taka dobra na jaką wygląda. Jeśli za bardzo się ciągnie, to nawet nie będę czytać,bo się zanudzę.

    Pozdrawia,
    Gosiek

    OdpowiedzUsuń
  16. Zastanawiałam się nad nią... Hmm... Muszę ją przeczytać i się przekonać ;) Zawsze jestem ciekawska :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Od książki wolę się trzymać na dystans.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za komentarze! Bardzo wiele one dla mnie znaczą, więc jeśli czytasz, zostaw coś po sobie. Dla Ciebie to nic wielkiego, a dla mnie radość na cały dzień. :)
Jeśli ktoś by chciał zareklamować swojego bloga - proszę bardzo. Zrób to jednak tylko raz. Na pewno wejdę, skomentuję i zaobserwuję. :)