środa, 26 czerwca 2013

"Kocham Nowy Jork" - Lindsey Kelk

Tytuł: Kocham Nowy Jork
Tytuł oryginału: I heart New York
Autor:
Ilość stron: 237
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2009
Moja ocena: 4/6

 
Kiedy masz złamane serce i chcesz uciec na koniec świata, wybierz Nowy Jork, bo tam spełnią się twoje marzenia.”


Życie Angeli było szczęśliwe, dopóki nie dowiedziała się o zdradzie swojego narzeczonego. Na dodatek wszyscy jej znajomi o tym wiedzieli, tylko nie ona. Czuła się jak idiotka. Dlatego też postanowiła uciec jak najdalej od tych wszystkich kłamliwych ludzi. Gdzie? Do Nowego Jorku! Jest to miasto, w którym wszystko można zacząć od nowa oraz stać się kimś innym. Tak właśnie było z Angelą. Z posłusznej, cichej kobietki stała się seks bombą. Już w ciągu pierwszych kilku dni zaczyna umawiać się z przystojnym bankierem Taylerem, przy którym czuje się bezpiecznie. Na horyzoncie pojawia się także sławny rockowy wokalista, który jest po prostu boski! Czy po tak długim, i na dodatek męczącym związku, Angela znowu się zakocha? Przecież przyjechała szukać tu nowej siebie, a nie by zamartwiać się kolejnymi mężczyznami.

Angela to typowa Angielka, która lubi pić herbatkę, spotkać się z przyjaciółmi oraz wieczorami czekać na narzeczonego, który zmęczony przychodzi z pracy. Pewnego dnia to wszystko pryska jak mydlana bańka. Wyjeżdżając do Nowego Jorku nie sądziła, że spotka dwóch przystojniaków i do tego zacznie pisać blog dla internetowego magazynu Look! Poszczęściło jej się. Z czasem jednak będzie musiała dokonać wyboru. Czy wybierze właściwie?


[...] Tak więc – i piszę to naprawdę szczerze – dziękuję Ci, mój Były, Ty mały wredny zdrajco. Mam nadzieję, że gdzieś tam, w Anglii, dobrze się bawisz.”


Zacznę od tego, że „Kocham Nowy Jork” to typowa książka dla kobiet, które zwyczajnie chcą poczytać o czymś innym niż o samych problemach. Prawie cała fabuła ukazuje, jak dobrze się wiedzie głównej bohaterce. Dopiero pod koniec książki możemy doświadczyć lekkiego dramatyzmu. Nie jest to na pewno powieść ambitna, w której można zanurzyć się bez opamiętania. Nie. To po prostu kolejna zwykła książka o świetnym życiu w Nowym Jorku i, jak sądzę, taka właśnie miała być. Sam wątek trudno mi skrytykować bądź napisać o nim coś dobrego, ponieważ nie jestem fanką akurat tego typu książek.

Wadą tej książki są bardzo malutkie litery. Jest to wielkie utrapienie dla tych, którzy mają problemy ze wzrokiem i jest to po prostu niewygodne. Pojawiają się także literówki, ale po wydawnictwie Amber mogłam się tego spodziewać. Styl autorki jest prosty, jak przystało na tego typu książek.

Recenzja bardzo krótka, ale nie mam nic więcej do powiedzenia na temat tej książki. Przeczytałam ją tylko ze względu na wyzwanie i raczej na razie podziękuję takiej tematyce.


A więc wracając do Londynu, nie będę Angelą Marka, a zostając w Nowym Jorku, nie stanę się Angelą Aleksa. Ale mogę zostać kimś nowym. Kimś, kogo jeszcze nie znam. I mogę pójść kupić mleko. To już jakiś początek.”


Książka bierze udział w wyzwaniu:




A teraz kilka informacji. Od dzisiaj nie jestem już "Pręguskiem", lecz "Molem Książkowym". Musiałam dodać Google+ (znowu), sami dobrze wiecie czemu. Moja nowa nazwa może się jeszcze zmienić, ale dam wam oczywiście znać. 
Jak niektórzy z was zauważyli postanowiłam także zmienić kryterium oceniania. Tzn. będę teraz oceniać w skali od 0 do 6. 
To chyba tyle na dzisiaj ode mnie. Miłego dnia wszystkim życzę. :)

18 komentarzy:

  1. Nie jestem jeszcze przekonana do tej książki, no ale może przeczytam jeśli przekona mnie duża ilość pozytywnych recenzji. Jak na razie "Kocham Nowy Jork" sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już czytałam o tej książce i mam ją od tamtej pory w planach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam książki, których akcja toczy się w Nowym Jorku, to miejsce ma klimat :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, przyzwyczaiłam się do "Preguska" :) Książka bardzo mi się spodobała, chociaż wysokich lotów nie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, ale google+ nie przyjmuje mi takiej nazwy. :(

      Usuń
  5. Ja pierwsze słyszę o tej książce, być może sięgnę po nią jak będę miała ochotę na coś lekkiego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Może się skuszę, nie wiem... Jeśli ją znajdę w bibliotece to chętnie wezmę

    in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi się ta książka podobała ;D szczególnie za niewielki informator na końcu :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma już Pręguska:(
    Trudno, przyzwyczaję się do nowej tożsamości:)
    Po przeczytaniu Twojej recenzji, stwierdzam że fabuła książki niezbyt wprawia mnie w zachwyt:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Raczej nie sięgnę po tę książkę:)
    Szkoda, że nie możesz zachować nazwy Pręgusek, przyzwyczaiłam się do niej:(
    Mnie z resztą chyba także czeka zmiana nazwy, bo chyba zdecyduję się na google+, ale jeszcze zobaczę:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jednak zrezygnuje z lektury tej ksiazki, poniewaz drobne literki mnie bardzo denerwują.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mam jakiejś wielkiej ochoty na nią, nie przekonuje mnie jej fabuła.
    Też żałuję, że musiałaś zmienić ksywkę:) Ale dopadło to wielu z nas. Ja również przestałam być oficjalnie Korcią:(

    OdpowiedzUsuń
  12. Na chwilę obecną daruje sobie tę książkę, bo mam już dość długą listę książek, które bardzo chciałabym przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie moja najka , a i literki odstraszają

    OdpowiedzUsuń
  14. czasem lubię takie lekkie książki, byle rzadko. Odstresujące :)
    choć ta konkretna jakoś mnie nie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
  15. kiedyś już ją przeczytałam i właśnie ostatnio byłam w bibliotece w poszukiwaniu "czegoś lekkiego". już wiem kto mnie wyprzedził : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ją jeszcze u siebie. Za niedługo powinnam oddać, więc będziesz mogła ją mieć. :P

      Usuń
  16. ooo to chyba coś dla mnie :) serdecznie zapraszam na mój pierwszy konkurs na blogu, w którym można wygrać ciuszki ufundowane przez sklep Persunmall. Wszystkie szczegóły: http://dreams-amaze-me.blogspot.com/2013/06/giveaway-with-persunmall-clothes-to-win.html

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za komentarze! Bardzo wiele one dla mnie znaczą, więc jeśli czytasz, zostaw coś po sobie. Dla Ciebie to nic wielkiego, a dla mnie radość na cały dzień. :)
Jeśli ktoś by chciał zareklamować swojego bloga - proszę bardzo. Zrób to jednak tylko raz. Na pewno wejdę, skomentuję i zaobserwuję. :)