"WIZJE"
„ - Jesteś wszystkim, co mam – szepnął jej z ustami przy szyi. To ich mantra, tajne powiedzenie. Jedyne „kocham cię”, jakie im wolno wypowiedzieć.”
Sara Midnight jest zwyczajną nastolatką. Na pozór. Tak naprawdę jest
potomkinią potężnej rodziny łowców demonów, lecz kiedy w niewyjaśniony
sposób jej rodzice giną, a ona pozostaje całkiem sama, nagle w jej życiu
pojawia się dawno niewidziany kuzyn Harry. Harry twierdzi, że Sara jest
w niebezpieczeństwie i musi ją chronić. Czy jednak mówi prawdę?
Nasza główna bohaterka wiedząc jaki czeka ją los postanawia podjąć walkę. Najgorsze jest to, że oprócz tego, że jest śniącą i posiada tak zwaną czarną wodę, nie posiada żadnej wiedzy na temat demonów ani nie potrafi walczyć. Z pomocą przyjdzie jej jednak Harry i tajemniczy Liść, który przychodzi do niej w wizjach. Kim on tak naprawdę jest? Przyjacielem, a może wrogiem?
Nasza główna bohaterka wiedząc jaki czeka ją los postanawia podjąć walkę. Najgorsze jest to, że oprócz tego, że jest śniącą i posiada tak zwaną czarną wodę, nie posiada żadnej wiedzy na temat demonów ani nie potrafi walczyć. Z pomocą przyjdzie jej jednak Harry i tajemniczy Liść, który przychodzi do niej w wizjach. Kim on tak naprawdę jest? Przyjacielem, a może wrogiem?
„Daniela Sacerdoti – matka i pisarka. Urodziła się w Neapolu, a wychowała w małej wiosce we włoskich Alpach. Mieszka z mężem i synami nieopodal Glasgow. Nazywa siebie złodziejką czasu, ponieważ aby pisać, kradnie czas, gdy już wszyscy pójdą spać lub zanim się obudzą.”*
„Wizje” to pierwsza część trylogii „Sary Midnight”. Czy jednak warto było ją rozpoczynać? Czy nie spotkałam w niej powielających się wątków? Zacznijmy od pomysłu. Był dobry, może trochę niedopracowany, ale jednak dobry. Czemu jednak tak uważam? Łowcy, złe demony mieszkające w otchłaniach piekła, próbujące przedostać się do naszego świata, by móc nad nim zapanować. Nic nowego, prawda? Dziewczyna i chłopak, którzy mają wspólną misję. On walczy bronią, ona czarną wodą. Pierwsze na myśl co mi przychodzi to „Supernatural”, ale byłoby grzechem porównać to do tak dobrego serialu. Jednak historia ma w sobie potencjał. Jest schemat, jest fabuła. Wszystko trzyma się kupy. I to jest na plus. Po prostu nie nudziłam się przy niej. Czegoś mi jednak brakowało. Nie byłam w stanie do końca zanurzyć się w tej historii. Za szybko to wszystko się działo, za mało opisów. Zdecydowanie za mało. Zbyt łatwo główni bohaterowie radzili sobie podczas walk. Kiedy myślisz, że w końcu coś zaczyna się dziać i będzie „niezła” walka, to... już się ona kończy. I tyle.
A jak bohaterowie? Jestem jak najbardziej na tak. Każdy z nich był na swój sposób inny. Bo Harry i Sara nie byli jedyni, którzy przedstawiali swoją historię. Narracja była prowadzona także z perspektywy innych bohaterów, Seana, Mike, Nialla, Elodie, Cathy. I dzięki, albo też przez to, szybko dowiadujemy się wszystkiego. Nie można w „Wizjach” oczekiwać jakiejkolwiek tajemnicy. Przykro.
Wątek miłosny był na plus, ale i na... minus. Czemu? Bo to już zależy od czytelnika jakie wątki preferuje. Namiętne, dominujące czy zaś poboczne? W „Wizjach” na pewno był prawdziwy. Czujemy, że pomiędzy Harrym, a Sarą coś się dzieje, ale przecież to jest jej kuzyn, prawda? Dlatego nie ma go zbyt wiele, jest on w tle, ale zdecydowanie można go odczuć.
Styl autorki jest łatwy i lekki, co sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko. Pojawiły się litrówki, ale dobrze wiemy, że czasami ciężko jest wszystkie wychwycić i nie mam nikomu tego za złe.
A co do okładki, gdy na nią teraz patrzę to wiem, że jest w jakiś sposób powiązana z fabułą. I sprawia ona, że człowiek ma jednak ochotę sięgnąć po tę książkę, bo choćbyśmy nie wiem jak bardzo się wypierali to i tak większość z nas ocenia książkę po okładce.
Podsumowując. Książka jest dobra, lecz dla czytelników, którzy nie wymagają zbyt wiele od powieści. Książka na jeden wieczór i relaks. Jestem jednak trochę zdziwiona, że wydawnictwo zdecydowało się na jej wydanie. Czemu? Niech to pozostanie moją tajemnicą...
A jak bohaterowie? Jestem jak najbardziej na tak. Każdy z nich był na swój sposób inny. Bo Harry i Sara nie byli jedyni, którzy przedstawiali swoją historię. Narracja była prowadzona także z perspektywy innych bohaterów, Seana, Mike, Nialla, Elodie, Cathy. I dzięki, albo też przez to, szybko dowiadujemy się wszystkiego. Nie można w „Wizjach” oczekiwać jakiejkolwiek tajemnicy. Przykro.
Wątek miłosny był na plus, ale i na... minus. Czemu? Bo to już zależy od czytelnika jakie wątki preferuje. Namiętne, dominujące czy zaś poboczne? W „Wizjach” na pewno był prawdziwy. Czujemy, że pomiędzy Harrym, a Sarą coś się dzieje, ale przecież to jest jej kuzyn, prawda? Dlatego nie ma go zbyt wiele, jest on w tle, ale zdecydowanie można go odczuć.
Styl autorki jest łatwy i lekki, co sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko. Pojawiły się litrówki, ale dobrze wiemy, że czasami ciężko jest wszystkie wychwycić i nie mam nikomu tego za złe.
A co do okładki, gdy na nią teraz patrzę to wiem, że jest w jakiś sposób powiązana z fabułą. I sprawia ona, że człowiek ma jednak ochotę sięgnąć po tę książkę, bo choćbyśmy nie wiem jak bardzo się wypierali to i tak większość z nas ocenia książkę po okładce.
Podsumowując. Książka jest dobra, lecz dla czytelników, którzy nie wymagają zbyt wiele od powieści. Książka na jeden wieczór i relaks. Jestem jednak trochę zdziwiona, że wydawnictwo zdecydowało się na jej wydanie. Czemu? Niech to pozostanie moją tajemnicą...
„ - Jeśli mnie opuścisz, pójdę za tobą – szepnęła.
- Wiem.
„Obiecuję”.
Każdego dnia mam nadzieję, że dotrzymam obietnicy.”
- Wiem.
„Obiecuję”.
Każdego dnia mam nadzieję, że dotrzymam obietnicy.”
Moja ocena: 3+/6
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu DREAMS!
***
Ostatnimi czasu mało mnie tu było i mam nadzieję, że mi wybaczycie, ponieważ jest to moja pierwsza recenzja po dość długiej przerwie. I jak może zdążyliście już zauważyć zmieniłam trochę formę dodawanych recenzji. Postanowiłam robić własne zdjęcia książek i zniknęły wszystkie informacje dotyczące powieści. Sądzę, że i tak większości z was nie były one potrzebne.
Także... chyba powracam do żywych! :)
Ogólnie to zaczęłam ale nie skończyłam i książka wróciła na swoje miejsce w bibliotece... :// Ale możę kiedyś po nią sięgne i drugi raz. : )
OdpowiedzUsuńzakochanawtresci.blogspot.com
Zapraszam do mnie . : )
Z chęcią zajrzę. :)
UsuńJa przyjemnie spędziłam czas w jej towarzystwie
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś po nią sięgnę ; )
OdpowiedzUsuńNiestety, ale ja mam wielkie wymagania względem książek, więc ta pozycja chyba nie jest dla mnie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś w szpitalu, ale zniechęcona rzuciłam książkę po 20 stronach. Chyba dlatego, że miałam napięte nerwy, a książka nie wydawała mi się godna przynieść mi uspokojenia. Myślę, że za drugim podejściem będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńNowy wygląd Twojego bloga jest fajny, chociaż ten stary też był :) Podobają mi się pastelowe kolory :)
http://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Dziękuję, chociaż wygląd zmieniłam już dość dawno. :)
UsuńMnie niestety nie zachwyciła, strasznie się umęczyłam podczas jej lektury.
OdpowiedzUsuńByłam, nie, nadal jestem bardzo ciekawa tej książki. Jednak po twojej recenzji to chyba sobie jeszcze poczekam aż ją kupię. Mam tyle do przeczytania! :)
OdpowiedzUsuńEeee.... no chyba się domyślasz co mam zamiar napisać. :D:D:D
OdpowiedzUsuńPo książkę z chęcią sięgnę, przyda się na jakieś wolne wieczory :D Okładka jest nawet ładna i jestem ciekawa tego powiązania z fabułą :3
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc to ta książka kompletnie mnie do siebie nie przekonuje, dlatego nie zamierzam jej czytać.
OdpowiedzUsuńNie czytałam i chyba jednak tego nie zrobię..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Słaba ocenka, ale może kiedyś sama przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTo ja raczej podziękuję. Myślę, że nie przypadłaby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam na konkurs u mnie :)
Haha, w sumie mnie też na samym początku zdziwiło, że to książka Dreamsa, a potem już to przyjęłam :D
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie na konkurs: http://heaven-for-readers.blogspot.com/2014/06/klub-karmy-czesc-2-wraz-z-tematyczna.html - krótki termin, dlatego informuję osobiście :)
Mam na nią ochotę :3
OdpowiedzUsuńOstatnio czytałam ciekawą recenzję innej blogerki, która pisała o innej książce dla młodzieży - tam bohaterka miała na imię Julia, autorka bloga zauważyła, że autorzy nie popisują się kreatywnością w wymyślaniu imion na "wybranych przez los" bohaterów. Jak przeczytałam, ze tu jest Sara i Harry - to mogę tylko przyznać jej rację. Ale może to jest wpisane w ten gatunek :) / Pozdrawiam, Szufladopółka
OdpowiedzUsuńJakoś nie mam ochoty na przeczytanie tej książki.
OdpowiedzUsuńSama już nie wiem, co mam myśleć o tej książce. Byłam przekonana, że ocenisz ją znacznie wyżej, bo w sieci dość dużo jest pochlebnych opinii na jej temat. Tymczasem rzetelnie przedstawiłaś wszelkie jej niedoskonałości, w związku z czym na chwilę obecną nie mam jakoś ochoty czytać tej trylogii.
OdpowiedzUsuń