Tytuł: Papierowe miasta
Tytuł oryginału: Paper Towns
Autor: John Green
Ilość stron: 400
Wydawnictwo: Bukowy Las
Rok wydania: 2013
Moja ocena: 5/6
„Pójdziesz
do papierowych miast i nigdy już nie powrócisz.”
Quentin
od dawna jest zakochany w swojej sąsiadce Margo Roth Spiegelman. W
dzieciństwie się przyjaźnili, ale pewnego dnia wszystko się
skończyło. Teraz chodzą do tego samego liceum, a Quentin po cichu
do niej wzdycha. Pewnego dnia Margo niespodziewanie odwiedza Q i
proponuje mu niezapomnianą noc. Q ma pomóc Margo zemścić się na
jej chłopaku i przyjaciołach. Chłopak z początku był trochę
sceptycznie do tego nastawiony, ale z każdą coraz to nowszą
przygodą był bardziej przekonany, że dobrze postąpił, idąc z
nią. Niestety następnego dnia Margo znika, ale to nic nowego.
Dziewczyna co jakiś czas uciekała z domu i zostawiała wskazówki
dla rodziców. Dlatego nikt tym się jakoś nie przejął. Jednak
Margo nie ma coraz dłużej i Quentin zaczyna się martwić. Wraz ze
swoimi przyjaciółmi odkrywa, że Margo tym razem zostawiła
wskazówkę dla niego. Co ona jednak ma znaczyć? I dlaczego została
przeznaczona właśnie jemu?
Z
każdą kolejną wskazówką Q przekonuje się, że jego wyobrażenia
o Margo nie były prawdziwe. Nie wie, kim ona tak naprawdę jest i do
czego jest w stanie się posunąć.
„Nagle
do głowy przyszła mi okropna myśl, tego rodzaju myśl, której nie
da się cofnąć, kiedy już się wymknie na powierzchnię
świadomości: wydawało mi się, że to nie jest miejsce, do którego
przyjeżdża się, żeby żyć. To miejsce, do którego przyjeżdża
się, żeby umrzeć.”
Margo
i Quentin jako dzieci zobaczyli coś strasznego. Byli świadkami
śmierci pewnego mężczyzny. Jako pierwsi odkryli jego ciało w
parku, i od tamtego czasu Q nie mógł przestać o tym myśleć.
Nawet kiedy przyjaźń pomiędzy nimi się rozpadła. Już wtedy
wiedział, że z Margo jest coś nie tak. Wiedział, że ona się nie
bała. Była po prostu... ciekawa okoliczności śmierci nieznajomego
i postanowiła to odkryć. Z wiekiem jej pomysły stawały się coraz
lepsze i dzięki temu zyskała dużą popularność w szkole, a
Quentin był jednym z tych chłopaków, którego imienia nawet się
nie zna. Jemu jednak to nie przeszkadzało. Miał oddanych
przyjaciół: Radara i Bena. To mu wystarczyło. Wszystko toczyłoby
się po staremu, gdyby nie tamta noc...
John
Green już w „Gwiazd naszych wina” udowodnił nam, że
jest świetnym pisarzem. Czy tym razem mnie nie zawiódł?
Pomysł
na fabułę był po prostu genialny! Każdy szczegół wykorzystany i
dopracowany. Nie ma tu żadnych niejasności, a na dodatek książka
jest nieprzewidywalna, co w tych czasach zdarza się bardzo rzadko.
Powieść potrafi wciągnąć, rozśmieszyć, ale i skłonić
czytelników do myślenia. Nie ma w niej miejsca na żadne błędy.
Wszystko było poukładane i naprawdę nie mam tutaj czego się
„czepiać”, a i ciężko wymienić mi wszystkie zalety tej
książki. Niektóre sceny były tak bardzo obrzydliwe, że aż
zabawne, ale dzięki temu autor pokazał nam, jak chłopcy w wieku
osiemnastu lat naprawdę się zachowują i czego pragną. Każdy
bohater był na swój sposób charakterystyczny, nie było w nich
żadnego podobieństwa. Zapewne zastanawiacie się, skoro książka
jest taka dobra, dlaczego nie dałam maksymalnej ilości punktów? Po
prostu czekam aż John Green zachwyci mnie jeszcze bardziej.
„Odchodzenie
jest przyjemne i czyste, tylko kiedy zostawia się za sobą coś
ważnego, coś, co miało dla nas znaczenie. Kiedy wyrywa się życie
razem z korzeniami. Ale tego nie da się zrobić, dopóki nasze życie
nie zapuści korzeni.”
Język
jest oczywiście typowy dla Johna Green, trochę filozoficzny, trochę
zabawny. Oczywiście powiem kilka słów na temat okładki. Osobiście
nie cierpię różu, ale... no jest ona po prostu piękna i chylę
czoła grafikowi. :)
„Papierowe
miasta” to dowód na to, że książkę można napisać „o
czymś”. John Green udowodnił, że na dodatek może być ona
inteligenta i potrafi wnieść coś do naszego szarego życia.
„Jakże
łatwo można dać się zwieść, wierząc, że człowiek jest czymś
więcej niż tylko człowiekiem."
Bardzo chcę przeczytać tę książkę!
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać, może zamówię sobie na gwiazdkę ;D
OdpowiedzUsuńKup, kup - nie pożałujesz. :)
UsuńMam na półce tylko Szukając Alaski. Mam nadzieję, że również będzie zachwycające;)
OdpowiedzUsuńSzukając Alaski jeszcze przede mną i mam nadzieję, że także mnie zachwyci. :)
UsuńMust have!!! :)
OdpowiedzUsuńPS dobre slowa w tytule bloga. :)))
Dziękuję - nie moje. :P
UsuńCzytałam tylko jedną książkę tego autora - rzecz jasna "Gwiazd naszych wina" - ale na kolejne również się czaję <3
OdpowiedzUsuńTo się czaj i czekam na Twoją opinię. :))
UsuńSłyszałam już o "Gwiazd naszych wina", a teraz kolejna pozytywna recenzja innej powieści autora - czuję się zachęcona do tego, by go bliżej poznać ;)
OdpowiedzUsuńWarto poznać tego autora, bo naprawdę pisze on rewelacyjnie. :)
UsuńCzytałam wiele pochlebnych recenzji na temat tej książki i widzę, że ty również masz o niej pozytywne zdanie, dlatego tym bardziej pragnę ją przeczytać, gdyż wierzę, że spodoba mi się równie mocno, jak tobie.
OdpowiedzUsuńSądzę, że Ci się spodoba. :)
UsuńCzytałam ,,Gwiazd.." więc i po tę zapewne sięgnę.
OdpowiedzUsuńChcę przeczytać, ale bardziej ciągnie mnie do "Szukając Alaski" :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie :)
"Gwiazd naszych wina" to dobra książka, która jednak nie skradła mojego serca w tak dużym stopniu, jak stało się to u wielu innych czytelników. Niemniej uważam, że to lektura godna przeczytania, zatem chętnie sięgnę po kolejne powieści Greena, w tym po "Papierowe miasta".
OdpowiedzUsuńZa twórczość Greena to się zabieram od dłuugiego czasu. Może na Gwiazdkę rodzice mi sprawią taki prezent?:D Kto wie.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że nie skrytykowałaś jednej z moich ulubionych książek. Uff, kamień spadł mi z serca, ahaha, a tak serio to... powinnam dodać ten komentarz wcześniej, ale zapomniałam, a przecież recenzje przeczytałam od razu jak ją dodałaś, tak, wiem, nie ma się czym chwalić. :P I tradycyjna minka na koniec :o :O. Chyba tylko ty zrozumiesz ten zawiły komentarz. :D
OdpowiedzUsuńO Ty, niedobra... :D
UsuńCzekam na ten dzień kiedy na mojej półce odnajdę wszystkie książki Greena :)
OdpowiedzUsuńGdy tylko jestem w empiku zawsze mam zamiar ją kupić, ale często nie mogę, bo albo coś innego, albo brak funduszy nie pozwala. ;) Może na święta namówię rodziców. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie wiem jak to się stało, że jeszcze nie czytałam tej książki! Skandal!
OdpowiedzUsuń