Tytuł: Ostatnia Spowiedź. Tom I
Autor: Nina Reichter
Ilość stron: 380
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2012
Moja ocena: 5/6
„Bo
nigdy nie pozwolę patrzeć wam na mój upadek.”
Dwójka
nieznajomych, tak różnych sobie osób, spotyka się przez przypadek
na lotnisku. Każda sekunda, minuta, godzina przybliża ich coraz
bardziej. Nie znają się, a jednak coś ich połączyło.
Niewidzialna nić samotności. Jego kochają tysiące fanek, a jej
nikt. On ma szerokie możliwości, a ona nie ma wyboru. Życie
potrafi być nieprzewidywalne i postanowiło połączyć tę dwójkę
pewnym uczuciem. Czy przetrwa ono jednak wszystkie nieszczęścia i
czy Bradin wyjawi swoją tajemnicę?
Jedno
spotkanie zmieniło całe życie Bradina i Ally. Później pojawiły
się smsy, nocne rozmowy przez telefon i obietnica, że nigdy się
nie spotkają. Nie potrafili jej dotrzymać. Obietnice między nimi
nigdy nie były i nie będą dotrzymywane, bo w ich życiu zwycięża
serce, nie rozum.
„Jesteś
moim pragnieniem... moją nadzieją... i moją niepewnością. Dajesz
mi wszystko i wszystko możesz mi odebrać.”
Bradin
to wokalista jednego z najsławniejszych zespołów na świecie. Od
dziecka wraz z bratem marzyli o karierze muzycznej, a kiedy nadeszła
byli jeszcze za młodzi, by wiedzieć, jaki jest świat show-biznesu.
Teraz muszą ciężko za to płacić. Szczególnie Bradin. Czuje, że
czegoś mu w życiu brakuje oraz że jego pasja słabnie. I wtedy
spotyka Ally. Promień słońca wśród czarnych myśli. Ona daje mu
nadzieję i siłę.
Al
to inteligenta dziewczyna zamknięta w klatce. Przeszła już wiele i
sądzi, że nic dobrego już nie może jej spotkać. Adam, jej
pierwsza miłość, oszukał ją i od tej pory postanowiła być
ostrożna. Z tego też względu jest z Christopherem. Nic do niego
nie czuje, więc nie może jej zranić. To nie jest jednak jedyny
powód. Jako córka średniozamożnej rodziny musi trzymać poziom, a
dobrą partią według matki Ally jest Chris. To matka opłaca jej
studia i mieszkanie, dlatego też nie ma wyboru. Wybór matki, jest
jej wyborem. Wracając z wakacji utknęła kilka godzin na lotnisku w
Ostrawie. Tam spotyka mężczyznę o bardzo kobiecej twarzy i
hipnotyzujących oczach. Ally jednak próbuje trzymać się zasad.
Czy nie z marnym skutkiem?
„Dajesz
mi siłę, by się nie poddać – myślał on.
Odbierasz
mi wiarę... wiarę w to, że cokolwiek jest wartością –
zrozumiała ona.”
Zacznę
od tego, że Nina Reichter to Polka. Tak, Polka, a nie żadna Niemka,
jak myślałam na początku. Najlepsze jest to, że nie wychwyciłam
tego ze stylu pisania, lecz przeczytałam w Internecie. Zazwyczaj
nietrudno rozpoznać polskiego autora, ponieważ mają oni
charakterystyczny sposób narracji, ale tym razem... Okej, przejdźmy
dalej.
Recenzje
książki (chociaż pozytywne) nie zainteresowały mnie na tyle, by
po nią sięgnąć. Co było tego przyczyną? Gdzieś usłyszałam
(nie wiem, czy to prawda, ponieważ nie mogę znaleźć źródła),
że jest to fan fiction Tokio Hotel. Na fan fiction jeszcze bym się
skusiła, ale Tokio Hotel? Naprawdę? Ich sława już chyba
przeminęła. Najlepsze jest, że po przeczytaniu książki,
poszukałam trochę na ich temat w Internecie i kilka podobieństw
widzę. Do rzeczy. Po prostu się na nią skusiłam. Na dodatek to
chyba nie był błąd. Książka ma wady, i to wiele, ale wciąga
niesamowicie. Autorka potrafi wzbudzić w czytelniku tyle różnych
emocji, że momentami czułam, jakbym to ja doświadczała ich na
własnej skórze. To było coś niesamowitego. Właśnie czegoś
takiego mi brakowało ostatnio w książkach. Do tego to zaskakujące
zakończenie. Zapewne nie wiecie, o co mi chodzi, co? Ale ciężko
wytłumaczyć to bez spojlerów. ;p Wiem, że Pani Nina chciała
przekazać czytelnikom pewne wartości; żeby się nie poddawać i
zawsze stawiać swoje uczucia na pierwszym miejscu oraz... nie ufaj
nikomu. Nawet przyjaciel może zdradzić. Niestety coś poszło nie
tak...
„ -
Boję się z nim spotkać, Lille – wyznała jakby przestraszona.
- (…)
Dlaczego?
- (…)
Bo boję się rzeczy, których chcę, Lille. Tym razem boję się
siebie.”
Po
pierwsze fabuła jest zbyt naciągana. Momentami czułam, jakbym
czytała powieść scince – fiction, a nie lekturę dla młodzieży.
W prawdziwym życiu takie rzeczy się nie zdarzają i ludzie nie
popełniają aż tak głupich rzeczy. Przynajmniej tak mi się
wydaje. Poza tym Ally naprawdę wolała być po „pantoflem”
matki, niż być szczęśliwą? Była aż tak słaba, żeby nie móc
jej się przeciwstawić? Sama sobie komplikowała życie. Na dodatek
była bardzo niezdecydowana. Raz postanowiła, że będzie walczyć o
Bradina, a chwilkę później, że to się nie uda i wymyślała
coraz to głupsze powody dlaczego. Zaś Bradin, z początku
tajemniczy, stał się potulnym, latającym za suką pieskiem. Ja
wiem: miłość, ale była malutka przesada. Rozumiem te wszystkie
romantyczne gesty, ale skoro naprawdę ją kochał, to dlaczego
uwierzył plotce? Plotce o tym, że... a, nie powiem wam. Sami
przeczytacie, o jaką mi chodzi. ;p Momentami można było się
pośmiać, lecz większość z tych rzeczy po prostu nie była
śmieszna. Można powiedzieć, że były nawet bezsensu. Niestety
pojawiały się także nudniejsze scenki i miałam ochotę czasem
powieść odłożyć. Nie mogę także darować autorce tego, że w
książce był tylko jeden wątek. Całkowitą uwagę skupiła na
Ally i Bradinie, a Christopha, który był dość znaczącą postacią
zepchnęła na dalszy plan. A mogło być jeszcze ciekawiej. Te
wszystkie minusy nie świadczą jednak o tym, że książka jest zła.
Zdecydowanie nie. Polecam ją w szczególności romantykom. To będzie
zdecydowanie coś dla was. Ja momentami aż się rozpływałam i sama
zamarzyłam o takim mężczyźnie. Ach, te marzenia...
„Nie
pokazałeś mi dziś gwiazd, Brade.... tylko wiarę.”
Wypadałoby
jeszcze napisać coś na temat okładki, lecz ciężko mi cokolwiek
powiedzieć na jej temat. Oczywiście można się domyślić kto,
gdzie i jak jest na niej ukazany, ale jeden szczegół mi w niej nie
pasuje. Mianowicie chodzi mi o gitarę. Według mnie w ogóle nie
pasuje do okładki, jak i do samej książki. Po prostu jest taka...
dziwna, nie sądzicie? Nie wiem, czy ona miała zahipnotyzować
potencjalnego nabywcę, czy o co tam chodziło grafikowi. ;p
Podsumowując,
książka jest warta przeczytania, ale obawiam się, że osobom,
które nie lubią takich „harlequinów”, czyli: kochają się
oboje, ale coś sprawia, że nie mogą być razem (mała tandeta
[przepraszam za wyrażenie]) może się nie spodobać. I to bardzo.
Dlatego nie polecam tej książki wszystkim czytelnikom. Ja, tak czy
siak, na pewno przeczytam drugi tom.
„W
takim razie jestem blisko, jestem tuż przy tobie. Przyciągam cię
do siebie mocno, obejmuję w talii, a ty układasz głowę na moim
ramieniu. Jestem tutaj. Jestem zaraz obok. Delikatnie odgarniam
kosmyki włosów z twojej twarzy i uśmiecham się, a ty patrzysz mi
w oczy i powoli zamykasz zmęczone powieki. Przestajesz płakać...
właśnie przestajesz płakać.
Jej
serce rozpadło się na drobne kawałeczki.”
A to jest piękna piosenka, przy której czytałam tę książkę. Według mnie pasuje jak ulał. :)
Aww, ja uwielbiam Ostatnią spowiedź! To jedna z moich ulubionych i moim zdaniem jedna z najlepszych współczesnych książek dla młodzieży :3 Drugiego tomu jeszcze nie czytałam, ale się na niego czaję - kiedy tylko będę go miała rzucę wszystko i zacznę czytać <3 Już się tego dnia nie mogę doczekać!
OdpowiedzUsuńwątpię by to była książka dla "młodzieży" ze względu na erotyzm, jednak że uważam że książka jest bardzo ciekawa :) jestem po 2 tomie czekam na 3 i stwierdzić muszę że książka na pewno dobra dla młodych ludzi :)
UsuńNie kłamałaś mówiąc, że to Twoja najdłuższa recenzja. :>
OdpowiedzUsuńA książkę, a jakże, przeczytam, muszę wiedzieć czym ten świat teraz się zachwyca, szkoda tylko, że "(...) Bradin, z początku tajemniczy, stał się potulnym, latającym za suką pieskiem.".- przepraszam, ale to zdanie mnie rozwaliło. :D
Tak bynajmniej ja to postrzegałam. ;p
UsuńKompletnie mi się nie podobała. Schemat goni schemat, jednym słowem przereklamowana. ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to będzie dość lekka lektura, a takich szukam zwykle, kiedy zbliża się zima. Zastanowię się z pewnością nad jej przeczytaniem :)
OdpowiedzUsuńCzytałabym :D
OdpowiedzUsuńNa razie zrezygnuję.
OdpowiedzUsuńmam książkę na półce, ale nie mam pojęcia kiedy się za nią zabiorę :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam tę książkę ; )
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo mi się podobała. Pomimo wad cieżko przejść obok niej obojętnie. ;)
OdpowiedzUsuńTo coś dla mnie :) Zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zalega już na mojej półce i zbiera kurz... Trzeba by w końcu się za nią zabrać.. :)
OdpowiedzUsuńMnie bardzo się spodobała ta książka i jej drugi tom również mnie uwiódł. Teraz czekam na część trzecią.
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko 1 tom:)
OdpowiedzUsuńtak to dość oklepany motyw...ale ja nie mówię nie bo staram się dać szansę każdej książce...zobaczymy czy wpadnie mi w ręce;)
OdpowiedzUsuńCzytałam dwie części i naprawdę lubię tę historię :D
OdpowiedzUsuńBardzo miło wspominam czas spędzony z tą lekturą
OdpowiedzUsuńPrzydałoby mi się w końcu zabrać za tę lekturę. :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci!
OdpowiedzUsuńWszędzie jej szukam i nie mogę jej znaleźć - książko, nie uciekaj ode mnie xD
No cóż... ;)
Pozdrawiam!
weronine-library.blogspot.com
Rany, jak ja Ci tej książki zazdroszczę!!
OdpowiedzUsuńJak ją kiedyś dorwę w swoje ręce to na pewno przeczytam ^^
OdpowiedzUsuńMam ją w planach :)
OdpowiedzUsuńAwwwww *u* Piosenka *u*
Mnie pierwsza jak i druga część bardzo zachwyciła i co tu kryć, czekam na dalszy ciag.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie,
OdpowiedzUsuńChciałabym przedstawić dwie facebookowe zabawy. Mam nadzieję, że nagrody przypadną komuś do gustu i zechce się przyłączyć :) Ponieważ już niedługo święta, w jednej z tych zabaw do wygrania są książeczki dla dzieci o tematyce świątecznej. Wygrywają aż trzy osoby! W drugiej rozdawajce również wygrywają trzy osoby, za to nagrodami będzie wspaniała pamiątka w formie zdjęć w krysztale! Z całą pewnością warto wziąć udział. Zasady są niezwykle proste i w bardzo łatwy sposób można zdobyć fajne nagrody :)
Nie chce nadużywać gościnności i nie będę wklejała tutaj linków. Jeżeli ktoś jest zainteresowany to serdecznie zapraszam na mój profil, tam znajdują się blogi "Książeczki synka i córeczki" oraz "Babylandia". Banerki znajdują się na paskach bocznych. Klikając w nie traficie na te rozdawajki :)
Od razu chcialabym bardzo przeprosić za tą autopromocję. Wiem, że wiele osób ma czegoś takiego po dziurki w nosie, jeszcze więcej z pewnością uważa to za brak wychowania czy też szacunku. Ja z całą pewnością mam w zamierze jedynie poinformowanie choć grupki ludzi o tych zabawach. Wiele takich osób dziękuję mi za informacje, ponieważ inaczej nie mieliby o niej pojęcia. Mam nadzieję, że w tym przypadku będzie tak samo :)
Pozdrawiam
Marta
Już zdążyłam zapomnieć o istnieniu takiego zespołu jak Tokio Hotel. :D
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam, na razie sobie daruję :)
OdpowiedzUsuńDługo, długo ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś wygrałam w konkursie, ale wciąż nie przeczytałam, spróbuję, ale nie zachęciłaś mnie, a wręcz czuję, że może mi się nie spodobać. Jednocześnie przez to właśnie chcę przeczytać i się przekonać...
Pozdrawiam.
Mam w planach już od dawna, ale nie mogę znaleźć czasu dla tej książki :( a tu już przeczcież kontynuacja wyszła!
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki (zresztą już po zamieszczonych cytatach widzę, że to pozycja nie dla mnie). Ale. "Ally naprawdę wolała być po „pantoflem” matki, niż być szczęśliwą? Była aż tak słaba, żeby nie móc jej się przeciwstawić?" - Czasem naprawdę trudno jest wyrwać się spod wpływu rodziców. Jak pisałam wcześniej, nie znam książki, więc nie mogę, rzecz jasna, się odnieść do kontekstu. Myślę jednak, że nie jest to oznaka słabości. :)
OdpowiedzUsuńA moją książka czeka spokojnie na półce :)
OdpowiedzUsuńPs, tez byłam w technikum hotelarskim, fajna szkoła, a egzamin wcale nie jest taki ciężki jak go opisują :)
Jestem początkująca więc zapraszam do siebie : zwolaa-books.blogspot,com